Słupskie piłkarki ręczne męczyły się z beniaminkiem

Mylił się ten, kto sądził, że beniaminek łatwo złoży broń w starciu z rutynowanym zespołem Słupi. Jednak w końcowym rozrachunku, to Słupia okazała się lepsza, wywalczając awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Zawodniczki Słupi Słupsk wygrały z MTS Kwidzyn 31:28

 
Wynik tego spotkania pewnym rzutem otworzyła Agnieszka Łazańska. Jednak przyjezdne szybko odpowiedziały celnym trafieniem. Gospodynie po upływie pięciu minut zdołały wyjść na dwubramkową przewagę. W obronie brakowało koncentracji, więc Kwidzyn szybko zdołał odrobić straty.

 
Dopiero w dziesiątej minucie Słupi udało się uzyskać trzy bramki przewagi. Spora w tym zasługa Iwony Łoś. Słupska bramkarka znalazła w tym fragmencie meczu skuteczny sposób na zatrzymanie rywalek. Te nie ustępowały, i mimo kilku nietrafionych rzutów, cały czas próbowały znaleźć pomysł na zdobycie bramki. Na nic się to jednak zdawało. Słupska bramkarka z każdą kolejną minutą coraz pewniej radziła sobie między słupkami. Większość odbitych przez nią piłek szybko trafiało do naszych skrzydłowych, które skutecznie kończyły kontrataki.

 
Niestety, lekka dekoncentracja w słupskim zespole spowodowała, że to rywalki chwilę później złapały wiatr w żagle. Grając pewniej w obronie i prowokując gospodynie do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji, szybko zmniejszyły straty. W dwudziestej minucie na tablicy świetlnej widniał remis 11:11.

 
Na reakcję trenera Słupi nie trzeba było długo czekać. Gwizdek, przerwa i kilka słów do zawodniczek.
Po powrocie na parkiet, to słupszczanki najpierw źle wyprowadziły kontratak, później odpuściły w obronie, co od razu wykorzystał kwidzyński zespół, zdobywając bramkę i wychodząc na prowadzenie. Kilkanaście sekund później Słupia nie potrafiła znaleźć sposobu na zatrzymanie kolejnej akcji rywalek. Sygnał do odrabiania strat dała po chwili Anna Ilska, która najpierw zdobyła bramkę a później skutecznie przerwała akcję MTS-u. Kiedy Słupia traciła już tylko jedno oczko przyjezdne znów odpowiedziały skuteczną kontrą. Na pięć minut przed końcem pierwszej części meczu Słupia przegrywała już różnicą trzech trafień.

 
Remis udało się wywalczyć kontratakami, które skutecznie kończyła Anna Ilska. Po pierwszej połowie remis 17:17.
Drugą część gry niecelnym rzutem rozpoczęła Alicja Pękala. Sztuka ta udała się za to Amelii Zawalich. Słupia odpowiedziała dwoma niecelnymi rzutami powracającej do drużyny Natalii Borowskiej. Dwukrotnie pomyliła się też Agnieszka Łazańska. Pierwszego gola słupszczanki zdobyły dopiero po pięciu minutach. Piłka trafiła do Katarzyny Cieśli, która fantastycznie spisała się w roli obrotowej. Do remisu udało się doprowadzić po pewnym rzucie Patrycji Firkowskiej. Kolejne trafienie dołożyła Natalia Borowska i pierwszy raz w tej części meczu to Słupia wyszła na prowadzenie. Niestety, nie na długo, bo chwilę później sędziowie wskazali na siódmy metr, który rywalki zamieniły na bramkę.

 
Od 42. minuty meczu widać było, że rywalki powoli opadają z sił. Ich akcje ofensywne nie były już tak dynamiczne. Wkradła się także niedokładność, która skutkowała stratą kilku piłek w ataku. Ten fragment wyraźnie należał do zespołu Michała Zakrzewskiego. Na kwadrans przed zakończeniem meczu miejscowe prowadziły czterema trafieniami.
Swój zespół próbowała do walki poderwać jeszcze Joanna Gędłek, która zmniejszyła nieco straty  dwoma trafieniami. MTS próbował odwrócić losy meczu także szybkimi kontrami, jednak Julia Siuda nie potrafiła znaleźć skutecznego sposobu na pokonanie Iwony Łoś.

 
Na pięć minut przed końcem meczu kwidzyński zespół zmniejszył straty po celnym rzucie Malwiny Hartman. Na tablicy 29:26.
Po czasie wziętym przez trenerkę Majdzińską drogę do bramki znalazł rzut Joanny Gędłek. Zespół z Kwidzyna, choć grał w przewadze, stracił kolejną bramkę. Przyjezdnym nie udało się skutecznie wykończyć kontrataku. Te dwie sytuacje mogły przesądzić o końcowych losach meczu. Na pół minuty przed końcowym gwizdkiem Słupia, choć nie wykorzystała karnego, to wciąż miała trzy bramki w zapasie. Końcowy gwizdek i zwycięstwo – 31:28.