Debiut pisarski na słupskim rynku – A.E.Szumska – Zapisane we krwi

Mamy debiut pisarski na słupskim rynku. Pochodząca właśnie ze Słupska A.E.Szumska wydała swoją pierwszą książkę – „Zapisane we krwi”. Książka wydana przez Poligraf, dostępna jest już, nierzadko w promocyjnych cenach, w księgarniach i sklepach internetowych.

Jaki to gatunek literacki? Wiadomo dramat. Obecnie bardziej powiemy thriller. Thriller osadzony w polskich realiach, ale z historią niemalże równą opowieścią Kinga. I nie. Nie przesadzam. Oczywiście, pamiętam, że jest to debiut. Debiut ma też swoje prawa. Niemniej, historia jest ułożona, przemyślana i nieoczywista. Jest, jak przystało na gatunek dramatyczna.

Osadzenie w polskich realiach wyciąga z powieści dodatkowe korzyści. My wychowani na rdzennej literaturze, my wychowani na seriach wydawniczych publikowanych najpierw w częściach na łamach poczytnych wówczas gazet, a później wydawanych w ograniczonych nakładach, my wychowani na pożyczanych sobie nawzajem książkach dostrzeżemy te wpływy i korzyści w książce.

Kiedy jest wprowadzenie do historii, kiedy przedstawia nam autorka świat jaki zastaliśmy po otwarciu pierwszej strony (młodsi nazwali by to teraz uniwersum), kiedy zarysowują się postacie i okoliczności, toż to Chmielewska. Wiem, śmiałe porównanie. Może nie Chmielewska z „Lesia”, może nie Chmielewska z „Klinu” czy „Wszyscy jesteśmy podejrzani”, ale Chmielewska z „Całe zdanie nieboszczyka”, już tak. Jeszcze może nie okrzesana, jeszcze nie tak dojrzała w swoim warsztacie, ale równie obrazowa i równie sprawnie operująca słowem, czasem jak i obrazem.

Debiut pisarski na słupskim rynku - A.E.Szumska - Zapisane we krwi
Debiut pisarski na słupskim rynku – A.E.Szumska – Zapisane we krwi

Natomiast w momencie przejścia do akcji. No to już mamy Grocholę. Niemalże równie sprawna, równie metodyczna i równie dynamiczna. Konwencja opowieści tego wymaga i jest to spełnione. Jeszcze nie do końca z rozmachem, jeszcze nie do końca z pomysłem, ale czyta się to rewelacyjnie, pochłaniając kolejne strony i nie mogąc się oderwać przed wyjaśnieniem kolejnych wątków.

To kolejna zaleta Szumskiej. Chronologia. Celowy, przemyślany i niezbędny zabieg przedstawiania historii w przeplatanej chronologii odsłania przed nami dramatyczność i tragizm sytuacji, a co ważniejsze postaci. Autorka wprowadza nas w ten świat opowiadając fragmenty historii z różnych okresów jej trwania i z różnych punktów odniesienia. To czyni całość bardziej komplementarną i spójną. Zabrakło może dokończenia niektórych wątków, zabrakło może dopięcia historii, ale może to być również zabieg wydawniczy zdradzający nam jednak, że będzie druga część. A może takie są obecnie prawa wydawnicze. Nie można wszak mieć wszystkiego.

Ostatnim fajnym zabiegiem, jeżeli można tak nazwać, warsztatowym, jest umiejętne przyspieszenie tempa. Jak akcja i historia zaczyna się nam układać, rośnie tempo wyjaśniania wątków a z nim – cudowne skrócenie rozdziałów, zdań i podsumowań. Czytając, dosłownie przyspieszasz wraz z historią, czujesz to, czujesz to tempo, to tempo, które również sprawia, że nie chcesz się oderwać, nie chcesz przerwać, chcesz poznać, doświadczyć, wyjaśnić i wiedzieć. Początkowe, opisowe, obrazowe wprowadzanie do historii zastępuje akcja. „Chmielewska” zmienia się w „Grocholę” a całość jasną klamrą spina Szumska.

Tak. To wyjątkowa pozycja na obecnym rynku wydawniczym i polecam każdemu do przeczytania.