Słupsk straci miliony na tym, że sześciolatki nie pójdą do szkoły

Decyzja polskiego parlamentu o tym, że dzieci w wieku sześciu lat nie pójdą we wrześniu do szkół spowoduje miastu nie lada problem. Nie dość, że trzeba będzie znaleźć dodatkowe pieniądze w kasie miasta to jeszcze w przedszkolach może zabraknąć miejsc dla najmłodszych dzieci w przedszkolach.

W roku 2010 urodziło się w Słupsku 880 dzieci. To one miały jako pierwsze rozpocząć edukację w szkole podstawowej w wieku 6 lat. Władze Słupska wyliczyły, że jeśli z tych dzieci żadne nie pójdzie do pierwszej klasy to miasto będzie musiało znaleźć około 5 milionów złotych na zapewnienie im edukacji w przedszkolach. Jeśli do szkół nie pójdzie połowa sześciolatków to Słupsk będzie musiał wydać dodatkowo na ich utrzymanie w przedszkolach 3 miliony złotych.

Ponadto w ubiegłym roku odroczonych zostało (przez rodziców albo na skutek decyzji poradni psychologiczno-pedagogicznej) 110 obecnych siedmiolatków – one na pewno w tym roku rozpoczną naukę w pierwszej klasie. – Rodzice będą mogli zdecydować, żeby posłać sześciolatka do szkoły jeśli urodził się on przed 31 sierpnia 2010 roku i przeszedł jednoroczny kurs w przedszkolu – mówi Krystyna Danilecka-Wojewódzka, wiceprezydent Słupska. – Dzieci urodzone od września do grudnia 2010 roku będą mogły pójść do szkoły jeżeli uzyskają pozytywną opinię poradni pedagogicznej.

Konieczność zapewniania miejsc w przedszkolach na kolejny rok dla najstarszej grupy przedszkolaków spowoduje, że może ich zabraknąć dla najmłodszych przedszkolaków w wieku 3 lat. Władze miasta wykluczają budowę nowych przedszkoli i zapowiadają, że będą organizować oddziały przedszkolne w szkołach podstawowych.