Słupscy radni krzywdy kolegom nie zrobią. Wojciechowiczowi i Danielkiewiczowi nie zabrali mandatów

Słupscy radni miejscy nie zgodzili się dzisiaj zabrać mandatów radnych Zbigniewowi Wojciechowiczowi i Robertowi Danielkiewiczowi (obaj z PiS).

 

W sprawie Zbigniewa Wojciechowicza podstawą były podejrzenia, że nie mieszka on w Słupsku tylko w Kobylnicy o dlatego nie może być radnym ze Słupska. Wojciechowicz twierdzi, że mieszka w Słupsku, a próba pozbawienia go mandatu jest zagrywką polityczną radnych Platformy Obywatelskiej. – Od 2007 roku mieszkam w Słupsku i mam potwierdzenie komisji referendalnej ze Słupska, że tam brałem udział w głosowaniu w czasie ostatniego referendum – zaznacza Wojciechowicz.

 

 

Kłopoty radnego Roberta Danielkiewicza wynikały z tego, że otrzymał on dotację z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych z założenie własnej działalności gospodarczej. Przewodnicząca słupskiej Rady Miejskiej stwierdziła, że pieniądze te wchodzą w skład budżetu miasta i korzystając z nich rajca czerpie korzyści z mienia miasta czego zabrania mu prawo. Radny Danielkiewicz zaznacza, że prawa nie złamał. – Nawet ratuszowy radca prawny stwierdził, że nie naruszyłem przepisów więc nie wiem na jakiej podstawie pani przewodnicząca Chrzanowska stwierdziła, że muszę stracić mandat radnego – zaznacza Danielkiewicz.

 
Beata Chrzanowska, przewodnicząca Rady Miejskiej w Słupsku deklaruje, że podjęta przez nią inicjatywa wygaszenia mandatów obu rajców wynika z tylko z obowiązku wyjaśniania niejasnych sytuacji w radzie, której przewodzi.
Większość słupskich radnych zagłosowała przeciw zabraniu mandatów obu rajcom PiS, albo wstrzymała się od głosu. – Obaj panowie nie są z mojej politycznej bajki, ale sprzeciwiam się, abyśmy decydowali o wygaszeniu ich mandatów, bo w Polsce takie sprawy zawsze mają podłoże polityczne – mówi Andrzej Obecny, rady Komitetu Wyborczego Roberta Biedronia.

 
O tym, czy wygasić mandaty radnym Wojciechowiczowi i Danielkiewiczowi zdecydują teraz prawnicy wojewody pomorskiego.