Ekrany zasłaniają światło mieszkańcom przy ulicy Koszalińskiej

Mieszkańcy bloków położonych przy ulicy Koszalińskiej protestują przeciwko postawieniu przy ich mieszkaniach ekranów dźwiękochłonnych. Ekrany ustawiono, bo mają one zatrzymywać hałas powodowany przez duży ruch na ulicach słupskiego ringu. Tymczasem mieszkańcy skarżą się, że wysokie na kilka metrów ekrany powodują, że w ich mieszkaniach jest ciemno i czują się jak w getcie.

Obecne przepisy budowy dróg stanowią, że przy ulicach, które mają duże natężenie ruchu trzeba postawić ekrany dźwiękochłonne. Mają one zabezpieczać mieszkańców domów położonych w pobliżu jezdni przed hałasem powodowanym przez pojazdy. Tymczasem okazuje się, że mieszkańcy bloków stojących przy budowanym słupskim ringu miejskim nie chcą ekranów. Dlaczego? Bo wysoki na kilka metrów konstrukcje zasłaniają światło słoneczne w mieszkaniach na parterze i pierwszym piętrze. – Jest bardzo ciemno, brak słońca. Mało, że drzewa zasłaniają nam światło to teraz zasłaniają je także ciemne, zielone ekrany. Czujemy się odcięci od świata, jak w getcie – mówi jedna z mieszkanek ulicy Koszalińskiej. – Przed budową nikt z nami nie rozmawiał i nie pytał nas czy chcemy ekrany i jakie chcemy.

Ekrany zasłaniają światło mieszkańcom przy ulicy Koszalińskiej

Protestujący przeciwko ekranom mieszkańcy ulicy Koszalińskiej zaznaczają, że rozumieją, iż potrzebne miastu połączenie komunikacyjne musi powstać i oni nie chcą go blokować, ale domagają się, wprowadzenia zmian, które ułatwią im życie. Zauważają, że zamiast pełnych ekranów lepsze byłyby ekrany przeźroczyste.

Mieszkańcy ulicy Koszalińskiej napisali w tej sprawie list do prezydenta Słupska. Swoje niezadowolenie wyraziło 80 osób. Władze miasta nie odpowiedziały jeszcze na list, ale z wcześniejszych deklaracji można spodziewać się, że odpowiedź będzie jedna: nic w tej sprawie nie można już zrobić. – Zmiany wiązałyby się z gruntowną zmianą pozwoleń środowiskowych, a na tym etapie to by skutkowało by zmianą w projekcie technicznym, a w rezultacie utratą dużej części dofinansowania unijnego – mówi Marek Biernacki, wiceprezydent Słupska. – Na to nie możemy sobie pozwolić.

W myśl przepisów każda inwestycja, która została sfinansowana z pieniędzy Unii Europejskiej nie może być zmieniana przez pięć lat.